Kącik stylistki - buty, buty, ach te buty
Postanowiłam powrócić do regularnego pisania postów w "Kąciku Stylistki" myślę, że warto przybliżać świat mody, nie tylko poprzez trendy, ale i przez wiedzę, porady i historię mody.
Czas więc na buty. Czy wiecie jak się nazywają?
W naszej szerokości geograficznej noszenie butów jest koniecznością, nikt w dzisiejszych
czasach nie wyobraża sobie chodzenia bez butów. Buty są bardzo ważnym elementem stylizacji, odpowiednio dobrane podnoszą jej wygląd, nieodpowiednie są przysłowiowym strzałem
w kolano.
I nie chodzi tu tylko o kolor, ale przede wszystkim o ich kształt, formę, wysokość i szerokość obcasa, materiał z jakiego są wykonane, oraz do czego są przeznaczone. Inne buty zakładamy do sukienki, do pracy, a inne na plażę, czy do biegania.
Buty dzielimy na damskie, męskie, dziecięce, letnie, zimowe, całoroczne, sportowe, na płaskim obcasie, na wysokim, na koturnie lub korku. Mamy również buty specjalnego przeznaczenia jak chociażby narciarskie, czy wizytowe, wieczorowe, profilkatyczne.
Kiedyś było prościej, w czasach mojego dzieciństwa były trzewiki, półbuty, (zawsze zastanawiałam się, dlaczego "półbuty" choć są całe, a nie pół :) pantofle, szpilki, kozaki, sandały, pepegi i szpilki.
Czas poszedł do przodu, jesteśmy bardziej świadomi, światowi, oczytani i zaczęliśmy używać wielu nazw w stosunku do obuwia. Tych nazw jest naprawdę dużo, większość z nich jest anglojęzyczna, wiele osób je myli, nawet w sklepach obuwniczych wielokrotnie spotkałam się z tym, że panie sprzedające nie wiedziały, o jakich butach mówię, a kiedy prosiłam o mokasyny podawały mi lordsy.
Długo zastanawiałam się, jakim kluczem się kierować tworząc ten post, rodzajem materiału, obcasa, przeznaczeniem, porą roku. To wcale nie proste zadanie, myślę, że dzisiejszy post pomoże Wam poznać jakie buty nosimy. Temat bardzo rozległy więc dziś buty damskie.
Wszystkie zdjęcia wykorzystane do powstania tego postu, zostały oznaczone sklepami, z których buty pochodzą.
Można by, o każdym z tych rodzai butów zrobić osobny post, wiele z nich ma swoją historię powstania, noszenia, obecności w trendach. Są różne modyfikacje zarówno w kolorze, zdobieniu, czy podeszwie. Mp. baleriny, mogą być bez paska, z paskiem na śródstopiu lub z paskami do krzyżowego wiązania w kostce, te lepsze wykonane są ze skóry naturalnej. Osobiście nie lubię balerinek, wg mnie zniekształcają stopę, rzadko kto w nich dobrze wygląda. Jazzówki natomiast mogą być dwukolorowe lub jednobarwne, tak samo jak oxford, mogą mieć charakterystyczne "popdalenia"
Kozaki i kowbojki również mogą mieć różną długość od łydki do uda w przypadku kozaków, należą tu tak zwane muszkieterki, oczywiście są też kozaki na płaskim czy niskim obcasie, jak również na szpilce.
To tylko przykłady klapek i ich rodzai, praktycznie wszystkie mogą być na płaskich lub wysokich obcasach, koturnach korkowych, drewnianych, kauczukowych, mogą być wykonane ze skóry prawdziwej jak i eco, czy też z tkaniny.
Przody butów też mogą różnie wyglądać
A czy wiecie, jak nazywają się obcasy, które stosuje się w obuwiu?
Należę do osób, które nie niszczą butów, mam je po kilka lat, choć nie należę do grona "buciarek" które mają po kilkaset par butów. O buty należy dbać, czyścić je, nosić do szewca, by wymienił fleki. Nawet najpiękniejsze buty nie będą dobrze wyglądały jak będą zniszczone i brudne.
Kiedyś czyszczenie butów było to zajęcie dla dzieci, tak, tak, raz w tygodniu ja i brat mieliśmy za zadanie wyczyścić wszystkie buty z szafki, najpierw usunąć kurz specjalną szczotką, potem je zapastować, a potem inną szczotką wyglancować. Rozkładało się na podłodze stare gazety
i rozstawiało buty do czyszczenia. Miałam nawet swój stołeczek do tego celu przeznaczony. A potem piękne i wypastowane trafiały na półki. Raz w życiu skorzystałam z czyszczenia butów przez "pucybuta" lata temu w Krakowie na dworcu głównym. Kiedyś był taki zawód i nikt się temu nie dziwił. Dziś dobre hotele mają na korytarzach ustawione maszyny samoobsługowe do czyszczenia butów. Pamiętajcie brudne buty zepsują każdą stylizację.
Czekam na Wasze komentarze, mam nadzieję, że docenicie mój trud włożony w napisanie tego postu. Pozdrawiam serdecznie, zapraszam do zaglądania na moją stylizacyjną stronę
Nawet nie wiedziałam, że jest tyle rodzajów obcasów. Z butami mam podobnie, noszę po kilka lat mimo, że nie mam ich wiele, ale staram się o nie dbać :)
OdpowiedzUsuńZadbane buty, przechowuję w pudełkach, wtedy najmniej się niszczą. Czasami wracam do nich po latach, bo akurat znowu są modne, czasami wyrzucam, ale każdej pary mi szkoda. Dziękuję za komentarz, pozdrawiam
UsuńBardzo cenny i wyczerpujący artykuł. Sama miałabym wątpliwości jak nazywają się poszczególne buty czy obcasy. Butów mi się uzbierało, muszę dokupić szafkę, bo już miejsca brak, a szkoda mi się pozbywać starych. U mnie jedynie obcasy się obdzierają.
OdpowiedzUsuńTaki jest z obcasami ze skóry, nie wiele na to można poradzić, choć szewcy coś tam poprawiają, można chyba obić na nowo obcas, tyle, że nie wiem na ile się to opłaca
UsuńDużo się dowiedziałam na temat butów z Twojego postu:)))większość nazw nie znałam:)))bardzo lubię buty i mam ich kilka par ale mam też ulubione które noszę nie przyzwoicie często:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńZnam ten ból Reniu, z tymi najczęściej noszonymi rozstaję się szybciej, mam też osobne tzw. buty do siedzenia, bo chodzić się w nich nie da, ale do sesji się przydają
UsuńNigdy nie przepadałam za balerinami. Jakoś dla mnie wyglądają jak kapcie. Noga ładnie w nich nie wygląda, a i sylwetka nie wygląda zachęcająco. Ogólnie buty kocham, ale balerinom mówię stanowcze nie :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadam za balerinami i nie mam ani jednej pary. Dziękuję za komentarz
UsuńWcześniej znałam tylko na obcas na koturnie, szpilce i słupku haha.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię balerinki oraz espadryle. Generalnie podobnie jak ty nie mam stosów butów;)
Miło mi, że na coś ten post się przydał, pozdrawiam serdecznie
UsuńNo, na Bosaka to lepiej nie... 😃 Taki żarcik 😉 Ja lubię buty dziwne, brzydkie i wygodne 🖤
OdpowiedzUsuńNa bosaka po plaży lubię, ale tylko po plaży, lubię buty wygodne i ładne, taka ze mnie "pańcia"
Usuńkocham buty, w mojej szafie jest najwięcej wygodnych modeli jak botki, mokasyny czy baleriny, już nie pamiętam kiedy ostatni raz założyłam obcasy czy szpilki
OdpowiedzUsuńW mojej Żaneto różnie, są też takie tylko do siedzenia bo ładne, ale zbyt wysokie, by chodzić w nich cały dzień. Podziwiam kobiety na niebotycznie wysokich obcasach, dla mnie 9 cm to optymalna wysokość.
UsuńJeny nie znałam tych wszystkich nazw butów. hehe Ja kupuję tylko buty mega wygodne, przyznasz szczerze, że najbardziej kocham zwykłe trampki i buty górskie, bo ja to taka włóczęga i moje buty no muszą być super wygodne. Kiedyś nosiłam obcasy, a wiesz, że teraz już nie umiem, bo zaraz się męczę i to nawet kiedy buty są wygodne, pewnie się odzwyczaiłam. :D Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci radosnego dnia. :)
OdpowiedzUsuńMnie też się to zdarza, w zimie chodzę głównie w butach na płaskim obcasie, i na wiosnę muszę się od nowa przyzwyczaić. Dziękuję za komentarz, pozdrawiam
UsuńMam swoje ulubione buty, do nazw zwłaszcza anglojęzycznych nie przywiązuje wagi, mam loafersy, baleriny po 1 sztuczne, bo nie lubię😜, lubię szpilki, peep toe również, ostatnio stawiam na słupki, klocki, kaczuszki nie bardzo ale mam botki i sandałki, lubię klapki na słupku i koturnie. 👢 szanuję i noszę długo, nie mam za dużo choć niektórzy twierdzą coś innego 😝. Butów sportowych nie noszą chyba że do sportu. Myślę, że każda z nas lubi coś innego i to jest fajne, jedno powinno jednak nas łączyć - dbałość o nie.
OdpowiedzUsuńBasiu balerin ja też nie lubię, żadne które mierzyłam nie były wygodne, a stopa wygląda w nich jak przejechana przez czołg. Też lubię szpilki ale nie za wysokie, 8 cm oraz peep toe. Też uważam, że nie mam za dużo, ale mój mąż uważa inaczej :) ha ha
UsuńPiszę z komórki więc przepraszam za ewentualne literówki...
OdpowiedzUsuńTeż nie miałam pojęcia,że jest tyle rodzajów i nazw obcasów,fajnie nauczyć się czegoś nowego.Buty lubię,mam dużo (nie przyznam się,ile:)),główne kryterium to wygoda. A że ostatnio miałam operację,więc teraz górny zasięg dla mnie to 7 cm. Szkoda,w wysokim noga ładnie wygląda. Mój tata powiadał,że buty dzielą się na dwie kategorie: na nogę i na oko. No i teraz na te najwyższe mogę tylko z utęsknieniem popatrzeć. Pozdrawiam Hanna Tołczyk
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, szczególnie, że mam, nie ukrywam, sporo butów.
OdpowiedzUsuńNajwięcej szpilek wysokich i ciut niższych. Oczywiście nie biegam w nich 20 godzin na dobę, szczególnie latem, kiedy puchną mi nogi, tylko na tzw "wyjście". Zawsze druga para zapasowa w samochodzie.
Balerinie NIE!!! Kaczuszki, espadryle, lordsy i mokasyny też nie...
Mam dwie pary butów takich udających sportowe na małym koturnie ( na nasze wycieczki) oraz sandałki, przeważnie na średnim koturnie i kilka na wyższych.
Już kiedyś pisałam, że nie umiem chodzić w klapkach, podejmuję próby i kończy się to tym, że zamieniam je na sandałki.
Kiedyś miałam cudne glany. Zresztą nie tylko jedną parę.
Mam typowe sportowe, ale to tylko na spacer z kijkami.
A botki czy kozaki też na mniejszej lub wyższej szpilce albo słupku.
Mój M. wie, że mam słabość do butów. Zamówiłam specjalnie przezroczyste pudełka, które mi M. poskładał. Widzę wtedy, jakie są w danym pudełku buty.
Zainspirowałaś mnie Marzeno. Może kiedyś przygotuję post na temat mojej kolekcji butów, wiadomo że nie wszystkie pokazuję na blogu.
Ciągle pamiętam Twoje piękne szpilki kobaltowe i poluję na takie.:)
Pozdrawiam Cię cieplutko.
Aż się w głowie kręci od tych nazw:-)))Jestem fanką butów, ostatnio tych sportowych i na płaskim obcasie ...:-)
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst choć nie ma w nim japonek, które bardzo lubię oraz też pamiętam te kobaltowe szpilki, cudne. Pozdrawiam Marzenko
OdpowiedzUsuń