Krata, jeansy i skórzana kurtka - grille, jeans and leather jacket
Mój dzisiejszy look, lekko w stylu boho, lubię takie niezobowiązujące stylówki. Klasyka wręcz jeśli chodzi o jeansy, koszulę w kratę i botki.
Powinnam spoważnieć i przestać ubierać się luźnym stylu. Wszem i wobec biją mnie po oczach hasła, 50+plus - to stateczność, dostojność, godność starzenia ble, ble, ble, szara garsonka, szpilki i klasa.
A co jeżeli to jest całkowicie nie w moim stylu? dlaczego z przekroczeniem owej magicznej 50-tki mam się nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienić.
Zdradzić samą siebie, bo tego oczekują ode mnie inni. Tak łatwo młodym ludziom jest mówić
o starzeniu kiedy ich to nie dotyczy. Stylistki lat 30-ci parę, doradzają dojrzałym kobietom jak się zestarzeć
z godnością, a jak nie to co? jak nie będę godna na starość to ona do mnie nie przyjdzie.
Oczywiście, że trzeba znaleźć granicę smaku i przyzwoitości, nie wstawię tu fotek w bieliźnie, ani w mini ledwie zakrywającą pupę, czy też fotek w cienkiej bluzce bez biustonosza. Mam oczy i widzę, jestem swoim krytykiem i żadna pani w sklepie nie przekona mnie do za dużego dekoltu, za obcisłej sukienki itd., a to że moje spodnie nie wszystkim się podobają, czy też długość moich spódnic, jest dla mnie normalne. Przecież nie można podobać się wszystkim, a ja ubieram się tak jak lubię, dla siebie, a nie całego świata. Jeśli komuś się to spodoba i zainspiruje się mną, fajnie, a jeśli nie, też dobrze. Po to moda ma tyle odcieni, aby każdy znalazł coś dla siebie.
Poza tym mówi się też zbyt ogólnikowo 50 plus, jest jednak różnica, czy ma się 51, czy 71 lat, jakby nie było, to różnica pokolenia, to tak, jakbym ja mówiła o sobie 30 plus.
Myślę, że kiedyś z wielu ulubionych elementów ubioru zrezygnuję, stopniowo, zmienia się figura, zmienia się myślenie.
Podobają mi się dojrzałe kobiety, które się fajnie i modnie ubierają, ze smakiem, z kolorem, z wyobraźnią, które nie dają się zaszufladkować łamiąc wszelkie zakazy nijakości i szarości.
Kiedyś zdecydowanie odważniej się ubierałam, nie bałam się wyróżnić z tłumu. Teraz i tak mój styl dostosowuję do swoich lat, spokorniałam, ale całkiem duszy nie zdradzę.
Granice wieku się bardzo przesunęły i nie ma się co dziwić, że dzisiejsza 50-latka wygląda całkowicie inaczej niż ta z przed pół wieku.
Powinnam spoważnieć i przestać ubierać się luźnym stylu. Wszem i wobec biją mnie po oczach hasła, 50+plus - to stateczność, dostojność, godność starzenia ble, ble, ble, szara garsonka, szpilki i klasa.
A co jeżeli to jest całkowicie nie w moim stylu? dlaczego z przekroczeniem owej magicznej 50-tki mam się nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienić.
Zdradzić samą siebie, bo tego oczekują ode mnie inni. Tak łatwo młodym ludziom jest mówić
o starzeniu kiedy ich to nie dotyczy. Stylistki lat 30-ci parę, doradzają dojrzałym kobietom jak się zestarzeć
z godnością, a jak nie to co? jak nie będę godna na starość to ona do mnie nie przyjdzie.
Oczywiście, że trzeba znaleźć granicę smaku i przyzwoitości, nie wstawię tu fotek w bieliźnie, ani w mini ledwie zakrywającą pupę, czy też fotek w cienkiej bluzce bez biustonosza. Mam oczy i widzę, jestem swoim krytykiem i żadna pani w sklepie nie przekona mnie do za dużego dekoltu, za obcisłej sukienki itd., a to że moje spodnie nie wszystkim się podobają, czy też długość moich spódnic, jest dla mnie normalne. Przecież nie można podobać się wszystkim, a ja ubieram się tak jak lubię, dla siebie, a nie całego świata. Jeśli komuś się to spodoba i zainspiruje się mną, fajnie, a jeśli nie, też dobrze. Po to moda ma tyle odcieni, aby każdy znalazł coś dla siebie.
Poza tym mówi się też zbyt ogólnikowo 50 plus, jest jednak różnica, czy ma się 51, czy 71 lat, jakby nie było, to różnica pokolenia, to tak, jakbym ja mówiła o sobie 30 plus.
Myślę, że kiedyś z wielu ulubionych elementów ubioru zrezygnuję, stopniowo, zmienia się figura, zmienia się myślenie.
Podobają mi się dojrzałe kobiety, które się fajnie i modnie ubierają, ze smakiem, z kolorem, z wyobraźnią, które nie dają się zaszufladkować łamiąc wszelkie zakazy nijakości i szarości.
Kiedyś zdecydowanie odważniej się ubierałam, nie bałam się wyróżnić z tłumu. Teraz i tak mój styl dostosowuję do swoich lat, spokorniałam, ale całkiem duszy nie zdradzę.
Granice wieku się bardzo przesunęły i nie ma się co dziwić, że dzisiejsza 50-latka wygląda całkowicie inaczej niż ta z przed pół wieku.
zabawa z filtrami
skórzana kurtka - Stradivarius
jeansy - Zara
botki - Ambra
torba - Stradivarius
koszula - Sun shine
naszyjnik - Atmosphere
fot. Sylwan
Śliczna ramoneska :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Mój blog/ klik! :))
Witaj Julio, dziękuję za komentarz, ale to nie ramoneska, ramoneska musi mieć ukośny przód, zamek, guziki, ta kurtka jest w stylu kurtki jeansowej.
UsuńTorebka skradła moje serce!
OdpowiedzUsuńŚwietny zestaw, koszula i kurtka najbardziej przypadły mi do gustu <3!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post:
http://alanja.blogspot.com/2015/04/szmaragdowy-paszcz.html
Witaj, dziękuję za odwiedzinki :)
UsuńCiekawa stylizacja. Fajna torebka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTa torba to ostatnio mój hicior, nie mogę się z nią rozstać, pozdrawiam
UsuńStrój powinien być dostosowany do figury i typu urody - wiek, moim zdaniem, nie ma tu wiele do gadania ;)
OdpowiedzUsuńOwszem, dziwnie wygląda Pani po sześćdziesiątce wystrojona w tiulową spódnicę, ale z drugiej strony... każdy strój można uznać za "dziwny".
Nie to ładne, co ładne, ale co się komu podoba!
To jest moja dewiza.
Moja mama ma 52 lata.
Ubiera się bardzo... normalnie.
Myślę, że wiele trzydziestolatek nosi się jak ona.
Twoim strojem z dzisiejszego posta też by nie pogardziła :)
W wypadku kobiet po czterdziestce bardzo dużą rolę odgrywa poczucie siebie samej w swoim ciele - kobiety, które są zadowolone z własnej sylwetki chętniej eksperymentują z modą.
Widzę to właśnie po mamie - póki miała sporą nadwagę, to raczej się zakrywała niż ubierała.
Teraz wygląda o wiele lepiej, niż piętnaście lat temu.
Wraz ze schudnięciem chętniej zaczęła odwiedzać sklepy i bawić się modą :)
Lilly, masz rację, często kobiety zakrywają się mając nadwagę, nie czuję się dobrze w swoim ciele, a nie opanowały sztuki odwracania uwagi, zresztą to też sprawdza się do pewnych granic. Rozumie Twoją mamę, ja tak porządnie schudłam po skończeniu 40-tki, w ciągu pół roku 8 kg, przy moim wzroście było to wow. Nie zapomnę tego, jakiego to mi dało powera. A Twoja mam to prawie moja rówieśnica, co do tiulowej spódnicy, ja nie założę, pasuje małym dziewczynkom i baletnicom, niech każdy sobie nosi co chce, ale trzeba zachować granicę, żeby nie stać się pośmiewiskiem, cieniutka linia, która może być nonszalancją, a nie śmiesznością. Pozdrawiam
Usuńświetny zestaw, bardzo ładnie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój zestaw, podoba mi się tekst. To prawda, są pewne uniwersalne zasady, np. noszenie ogromnych dekoltów czy mini tuż za pośladki nie pasuje według mnie nigdy i nikomu, ale poza tym, nikt nie powinien dyktować kto co ma nosić w jakim wieku, co pasuje a co nie. Masz własne wyczucie i to najważniejsze, ubrania są na czasie, dobrze leżą więc nie przejmuj się komentarzami. Ja już przywykłam, że dziwnie na mnie patrzą, na przykład dziś, gdy śmigałam w mokasynach z białą podeszwą - cóż, ludzie się nie zmienią więc róbmy swoje :)
OdpowiedzUsuńPaulina włoski styl, tak preferowany przez bardzo młode dziewczyny jest po prostu nieelegancki. Robię swoje :) i dobrze mi z tym. Na blogu przedstawiam to w czym można mnie spotkać na ulicy, w sklepie czy w pracy. Tak chodzę ubrana. Czasami tylko pokazuję się w bardziej eleganckich odsłonach, kiedy jest takie wydarzenie, które tego wymaga, pozdrawiam.
UsuńJest wiele racji w tym co napisałaś.
OdpowiedzUsuńZestaw w takim wykonaniu kupuję w całości. Jeans, frędzle, ramoneska i kratka, to wszytko bardzo w moim stylu:-)
Witaj Grażynko, dziękuję, myślę, że każda z nas w którymś momencie spotyka się z takimi pytaniami, wypada, nie wypada, można,? oczywiście że można. Wiek jest w duszy a nie naszej powłoce. Twój styl też jest bardzo moim, bardzo często. Pozdrawiam
UsuńFajny zestaw i świetne połączenie kolorów! Torba jest boska.
OdpowiedzUsuńTekst również fajnie napisany, a Twoje wszystkie stylizacje zdradzają, że masz świetny gust! Tutaj nie ma co zmieniać na siłę, bo tak jak jest jest rewelacyjne :) Pozdrawiam.
Zgadzam się z Tobą całkowicie! To jak się ubieramy nie powinno wynikać z metryki, tylko z temperamentu! No i oczywiście ze zdrowego rozsądku;)
OdpowiedzUsuńJa już też mini z falbankami nie założę, bo się w niej żle czuję, ale mini ołówkową jak najbardziej:))
A taki luz jaki tutaj prezentujesz, możemy sobie fundować do setki! Co w tym złego?
Świetny zestaw!!!
"Oczywiście, że trzeba znaleźć granicę smaku i przyzwoitości," i to właściwie Marzenko wszystko na ten temat!
OdpowiedzUsuńNie to, że nie pasuje ale trzeba wiedzieć gdzie jest ta granica. Ten zestaw odmładza Cię /choć i tak wyglądasz młodo/ ale z wielkim smakiem....i tak trzymaj...pozdrawiam serdecznie...
Twój zestaw jest bardzo bezpieczny i dużo starsze panie mogą w takim zestawie się pokazywać pod warunkiem, że nie są zbyt otyłe; kiedyś na metamorfozach miałam panią po 70-ce, miała fantastyczna figurę, sama jej zazdrościłam ;), ubrałam ją właśnie w jeansy, coś w Twoim stylu, wyglądała rewelacyjnie! istotą jest tu figura, wiek jest drugorzędny! :)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
świetna jest ta torebka, bardzo podoba mi się trend na frędzle :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńProszę o więcej uśmiechu,stylizacja fantastyczna także i ja bym się tak ubrała choć jestem po 50-tce.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Magdaleną -znaczenie ma sylwetka ,nie wiek. Oczywiście nadmiar kilogramów to też trudne zadanie do "ubrania" ale czasem sie udaje. Pozdrawiam Marzenko. (Torba bardzo ładna).
OdpowiedzUsuń